Jakiś czas temu nadmieniłam, że czeka nas rozstanie. z Jainty 8. Od tamtej pory minęły cztery miesiące i sprawy nabrały tempa. W naszym dotychczasowym gnieździe zamierzamy zostać jeszcze dwa miesiące, a od maja - hej przygodo!
Nawet nie próbuję opisać wszystkich strachów, jakie się w związku z powyższym u nas zadomowiły, ale kto musiał sprzedać mieszkanie i kupić mieszkanie - ten wie. Tym bardziej, że u nas, jak to zwykle bywa, do podstawowych stresów dorzucono jeszcze kilka bonusów. Ale nie o tym.
Ponieważ minie chwila zanim w nowym domu coś się zacznie dziać, pomyślałam, że na pożegnanie Jainty 8, pokażę Wam jak "stary" dom wygląda teraz, na odchodnym.
Zdjęcia zrobiliśmy już dla agencji nieruchomości - te same trafią na portale, do ogłoszeń.
Na pierwszy ogień kuchnia. Właściwie, gdyby nie brak okapu (sprytnie zamaskowany perspektywą zdjęcia), uznana za skończoną :-)
Dalej łazienka. Przez 3 lata od jej remontu, projekt zabudowy wnęki nad WC nie nabrał mocy sprawczej - stąd gustowna zasłonka, zamiast stylowych szafek.
Rzut oka na amfiladowy rozkład pomieszczeń - można grać w kręgle.
A tu już sam salon, łysy nieco, bo bez zasłon, które piorę i prasuję od jakichś 5 miesięcy. Terminowość. Rzetelność. Doskonała organizacja. To ja.
Przez kamerlik (w szafie odbijają się nawet stojące po przeciwnej stronie kocie kuwety)...
...płynnie przechodzimy do gabinetu, który dobrze znacie:
A z niego do sypialni, największego (28m2) pokoju w mieszkaniu. Tego chyba będzie brakować mi najbardziej, tej ogromnej ilości powietrza i przestrzeni.
I odprowadzając Państwa do wyjścia (na zdjęciu drzwi do komórki)...
...szafki na buty wbudowane w ścianę. Zupełnie niedawno odwiedził nas znajomy i z pełną powagą krzyknął "Ja! macie swoje własne skrzynki pocztowe! W domu!" Chyba na listy z Hogwartu ;-)
Jak widzicie, jest jeszcze mnóstwo rzeczy, które trzeba, a przynajmniej można zrobić, żeby mieszkanie nabrało lepszego kształtu. Ale tym zajmie się już nowy właściciel.
Patrzę na te zdjęcia i powiem Wam... ja bym kupiła to mieszkanie :-D Niestety, muszę je sprzedać, ale mam nadzieję, że szybko znajdzie się ktoś, kogo ono zaczaruje tak, jak nas zaczarowało 5 lat temu (czar działa do nadal).
Wprawne oko zauważy, że pod łóżkiem w sypialni kłębią się kartony - to szafa do nowego mieszkania, czeka już grzecznie od 3 miesięcy.
Ponieważ na remont i wyposażenie nowego eM będziemy mieli mało czasu, wstępne plany powstały już dawno. Nawet pierwsze drobiazgi są już w drodze - może pokażę je Wam, jeśli będziecie chcieli.
I chyba na tym zakończę, coby nie smęcić za bardzo. Emocje jakie mi towarzyszą są słodko-gorzkie. Dużo żalu i strachu, ale też ekscytacja i radość. Trudno stwierdzić, co przeważa.
A najlepiej nie stwierdzać. Nasuwa mi się na myśl "klasyk" - "nie czas żałować róż, kiedy płoną kolce". To nie żałujmy!
Też bym kupiła :D Tylko flotylli brak ;)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego na nowym!
I mam prośbę ... jak już się zadomowisz to pochwal się nowym 'M'. Koniecznie :)
Pozdrawiam serdecznie :)
A.
Oczywiście, że się "pochwalę", a raczej będę na bieżąco zdawać relację.
UsuńJuż mnie paluchy świerzbią, żeby Wam o wszystkim poopowiadać, a póki co nie mogę.
Ale opowiem, opowiem! :-)
Pozdrawiam takoż.
Chcemy, pokaż drobiazgi!
OdpowiedzUsuńNo a co do meritum, to wiesz, że ja się cieszę... :)
emmm przyuważyłam, że brak jest stolika z palet!?:) Co zrobiłaś z paleciakiem:P???
OdpowiedzUsuńCuuudowne wnętrze!
OdpowiedzUsuńHalo halo, proszę pani, piszę do pani 'co słychać?, jak spawy domowe?'
OdpowiedzUsuńi ciepło pozdrawiam,
A.
No to żeś mnie wywołała do tablicy. Idę zatem naskrobać jakiś krótki apdejt.
UsuńAle będę potrzebować pomocy, w kwestiach techniczno organizacyjnych, więc proszę o aktywność :-)