Niesamowitości tej transakcji dodał fakt, że witrynę kupiłam od gospodyni jednego z moich ulubionych blogów, SentiMenti. Pod tym adresem można obejrzeć jej prezentację :-)
Radości mej nie było końca, kiedy okazało się, że wyprzedziłam wszystkich chętnych, plasując się na pierwszym miejscu w wyścigu po to cudo. Dodatkowo Pani Joanna była tak miła, że zgodziła się przezimować szafkę u siebie do momentu, kiedy zorganizujemy odpowiedni transport.
Pan Domu pomógł Konkubentowi załadować skarb do samochodu i witryna wyruszyła w podróż życia - z Zagłębia na Śląsk :-)
Niestety, na miejscu nie mieliśmy do dyspozycji pomocnej dłoni i asystentem do wnoszenia na drugie piętro tej ważącej kilkadziesiąt kilogramów szafy miałam być, proszę Państwa, ja :-D
Los nam jednak sprzyjał tego dnia i zesłał w pobliże naszego samochodu pewnego Uczynnego Człowieka. Uczynny Człowiek, widząc co się święci, zaproponował zupełnie bezinteresownie, że zajmie moje miejsce i pomoże wytaszczyć mebel po wysokich schodach. Tym samym moja funkcja ograniczyła się do "przytrzymania tasi", którą niósł ze sobą Uczynny Człowiek oraz otwieranie napotykanych po drodze drzwi.
Szafka została wniesiona, a prace nad jej odświeżeniem zostały rozpoczęte.
Nie było lekko. Było ciężko. I śmierdząco. Witryna wyraźnie swym zapachem zdradzała, że zgodnie z przeznaczeniem, dłuuugie lata mieszkała w szpitalu bądź przychodni.
Postanowiliśmy zdrapać z niej miętową farbę w tych miejscach, w których nie trzymała zbyt mocno - jak się okazało, musieliśmy zdrapać farbę właściwie z całej szafy. Praca trwała dzień cały - od rana do nocy. Brud natomiast i resztki farby znajdujemy w mieszkaniu do dziś.
Pod warstwą zielonej farby oczom naszym ukazał się las... las czarnych nóżek - postanowiliśmy ten detal odtworzyć, a reszta witryny pomalowana została dwukrotnie białą farbą olejną. Następnym krokiem było dorobienie szklanych półek (udało się za trzecim podejściem - szafka nie jest zespawana najrówniej...).
Na koniec Konkubent z największym pietyzmem oczyścił szyldy zamków ze starej farby:
Kupując witrynę miałam zamiar postawić ją w kuchni, ale kiedy do mnie dotarła, wiedziałam już, że jej miejsce jest gdzie indziej.
Oto nasza interpretacja:
Okazała się fantastycznie funkcjonalna - dolna część skrywa domową chemię, a górna akcesoria kąpielowe:
kosz z kosmetykami
ręczniki i odświeżacz toczący bój z zapachem farby olejnej :-)
zestaw niezbędny do waniennego relaksu
Witryna bezapelacyjnie zdobyła moje serce, bo łączy to, co dla mnie w meblach najważniejsze - cieszy oko (przynajmniej moje) i jest praktyczna.
A kolejce oczekujących na naszą interwencję, ku mej wielkiej uciesze, ustawiają się już następne starocie... :-)
Appendix:
A oto aranżacja wg Zojownika:
Ale biorąc pod uwagę panującą aktualnie temperaturę, sądzę, że wynika ona raczej z chęci schłodzenia się przy oknie, niż z poczucia estetyki :-)
Ładne cacko Wam wyszło :) Poszukuję czegoś do swojej łazienki. Od remontu lecimy na prowizorce plastikowej i rzekomo typowej zabudowie lustra, która mając 2 lata posiada uroczą rdzę na zawiasach i odłażący laminat. Brrr. Zastanawiałam się właśnie nad kilkoma szklanymi półkami (już tylko szkłu ufam w wilgotnych pomieszczeniach).
OdpowiedzUsuńA Ty mi tu z przychodnią wyskakujesz :) Spawana...tzn, że metalowa? Czy metal w łazience to dobry pomysł? Czy coś jeszcze pod warstwą farby olejnej się kryje?
Meble do łazienki to rzeczywiście niełatwy temat - najbezpieczniejsze jest drewno o wysokiej odporności na wilgoć, stal nierdzewna i szkło właśnie. Z laminatami nie mam doświadczenia - szafkę pod umywalką planuję lakierowaną.
UsuńA co do naszej witryny - tak, jest metalowa. Trudno mi ocenić, jaki to rodzaj metalu, ale z uwagi na pierwotne przeznaczenie, podejrzewam, że może to być stal nierdzewna. Pod farbą olejną kryje się... stara, chyba jeszcze fabryczna, warstwa farby :-) Być może pod spodem jest jeszcze jakiś impregnat? Rdzy na szafce się nie dopatrzyliśmy, więc jesteśmy dobrej myśli :-)
No i pięknie się wpisała w ascetyczny nieco klimat łazienki
OdpowiedzUsuńSis tą szafkę lekarską naprawdę cudownie zmalowaliście - lubię takie przedmioty z historią, a owa szafka miała zapewne bogatą historię!:) Już nie mogę się doczekać, aż szafę odnowicie:D:D:D
OdpowiedzUsuńSłoiki wkomponowały się idealnie, myślałam, że wykorzystasz je w kuchni, ale w łazience prezentują się bardzo ciekawie!:)
P.S. Super, że już jesteś!
cieszę się niezmiernie, że szafka trafiła w takie fajne miejsce :)
OdpowiedzUsuńchętnie będę do Ciebie zaglądać i dziękując za miłe słowa pozdrawiam ciepło :)
:-) ależ zapraszam serdecznie, tym bardziej, że jesteś właściwe z sąsiedztwa, chociaż "z zagranicy" ;-)
UsuńOch, gdybym ja mogła stać się posiadaczem takiej szafki... Gdyby moja łazienka była większa...
OdpowiedzUsuńSmród podczas szlifowania nie jest mi obcy. Brud tam i tu z tejże wspominanej wcześniej czynności też. Właśnie czyszczę kuchnię po szlifowaniu. Większość ludzi stuka się w czoło kiedy wspominam o szlifowaniu w domu, może tu mnie zrozumieją????
Aranżacja wg Zojownika się mi wielce podoba. A jej przyczyny nie istotne. Większość wielkich rzeczy powstała przez przypadek!
Medyczna szafka jest po prostu boska! Nic więcej nie powiem, to wystarczy! ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
dominika
strasznie marzy mi sie taka szafka w łazience...co prawda nie mam na taka miejsca ale i tak nadal marze...super!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście świetna jest ta szafka :) Zazdroszczę!
OdpowiedzUsuń