niedziela, 29 lipca 2012

Ubierana ściana.

Mamy w domu kilka ścian. Znakomita ich większość jest biała, a dołączą do nich kolejne.

Bo trzeba Wam wiedzieć, że biel uważam za kolor nadrzędny, kolor-joker zastępujący wszystkie kolory, szczególnie we wnętrzach.

Ale biel, którą kocham, to bardzo konkretna biel.
Nie może to być, w żadnym razie, biel nadmiernie koronkowa, falbaniasta i zawiła.
Tym bardziej nie może to być biel futurystyczna, metalowa i szklana.

Biel, w której oddycha mi się najlepiej jest prosta, surowa, niezobowiązująca, naturalna i, przede wszystkim ze względu na to ostatnie, swobodna.

I w taką właśnie biel ubieram nasze mieszkanie. Napawam się tymi białymi ścianami, kojarząc je z ukochanymi lodami śmietankowo-śmietankowymi. Przyszedł jednak czas, by zacząć je, te ściany, zagospodarowywać.

Za ścianę strategicznie najważniejszą uważam tę za sofą. Długo nie mogłam się zdecydować, w czym będzie jej najlepiej, ale chyba już wiem. I właśnie w związku z tą wizją, w naszej dziewiczej ścianie pojawiły się pierwsze dziury.


Moment wiercenia był prawdziwą chwilą grozy, ponieważ na popełnienie błędu nie było żadnego marginesu, nawet milimetra.
Po trzech udanie wywierconych otworach stwierdziliśmy już z Konkubentem (i z ulgą), że jeśli czwarty się nie uda, po prostu przykleimy tam łebek śruby. I pewnie ze względu na ten komfort psychiczny udało się idealnie wywiercić otwór, ostatni.

Lampa mogła zawisnąć!




Oto właśnie sprawca całego zamieszania - upolowana jakiś czas temu lampa "nożycowa", która wyciągała do nas swoje ramię, mówiąc "jestem Wasza, jestem Wasza". No i jest :-)

Ale jej zakup nie był spontaniczny i podyktowany fanaberią jedynie, o nie! Lampa była nam potrzebna w stopniu znacznym, ponieważ na prawym końcu kanapy nie dało się czytać. A teraz się da :-)

Panie i Panowie, niniejszym ogłaszam ubieranie ściany za rozpoczęte.

Tak rzeczona ściana wygląda obecnie:


Ale już niedługo przestrzeń śródlampowa zacznie się wypełniać, czego świadkiem zapewne się staniecie. Sesesesese :-)

Do zobaczenia wkrótce!

P.S. Jako bonus Zoja-Kot nadzorująca prace prosto z reklamówki :-)


9 komentarzy:

  1. I ja się "zobowiązuję" wpadać, ale czasu mało bardzo ostatnio. na wszelki wypadek dodaję do odwiedzanych ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie mi bardzo miło Cię tu gościć, jak tylko znajdziesz chwilę :-)

      Usuń
  2. że też do mnie żadna tak ramienia tudzież innej części nie wyciągnęła ...tylko musiałam swoje po prostu zakupić ;) świetna i bardzo użyteczna ....a czymże zapełni się ta przestrzeń śródlampowa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bądź drobiazgowa, Lasche ;-) zapewne Twoje lampy co najmniej do Ciebie mrugały, jeśli nie wyciągały ramion!

      A "przeszczeń", jak sądzę, zostanie wypełniona galeryją osobliwości :-) Muszę tylko skompletować odpowiednią ilość ramek, a później hulaj dusza...

      Usuń
  3. Dobrze mieć kociego nadzorcę, wtedy wszystkie prace upiększające naszą przestrzeń wychodzą znacznie lepiej.;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. ależ masz przestrzeń! zapisałam już bloga do bloglovin i zapowiadam częste odwiedziny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niech skonam, sczeznę, przejdę do historii, do lamusa lub cokolwiek innego...
    te drzwi są, no piękne...

    OdpowiedzUsuń
  6. A gdzie można dostac taką lampę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta akurat jest wynikiem kilkutygodniowego polowania i zaciętej licytacji na allegro :-)

      Usuń