czwartek, 21 maja 2015

Słowo ciałem się stało.

Ciałem upartym, ciałem trudnym, ciałem zdecydowanie niedoskonałym... 

Może ktoś jeszcze pamięta, a jak nie pamięta - zerknie kilka wpisów wstecz, jak chwaląc się prezentami urodzinowymi, wspomniałam o jednym bardzo symbolicznym, nieco kąśliwym.

Oto on, cała prawda:


Pojęczę sobie jeszcze trochę, bo okoliczności sprzyjające, a i usprawiedliwień dla bycia Królewną Jęczybułą mam cały zastęp.

Dzieje się. Starego mieszkania na razie nikt nie chce (bu), a nowe już, już prawie nasze - do końca miesiąca dostaniemy klucze. Także chwilowo mamy nadstan.

Chyba przełknęłam już tę gorzką dla mnie pigułkę i pogodziłam z moim nowym losem, w końcu oswajałam się z tym faktem od września. Wtedy to, dokładnie czwartego dnia miesiąca, w czwartek (nie muszę nawet spoglądać w kalendarz - to była dla mnie trauma), po raz pierwszy Mąż Krzysztof wspomniał nieśmiało o tym, że może jednak powinniśmy rozważyć przeprowadzkę TAM.

Panika, płacz, niedowierzanie. Przez blisko rok naszej rozłąki był to jedyny pewnik: obiecaj, że się stąd nie wyprowadzimy! Obiecał. Ja sobie też obiecałam. 

To tu miałam swój pierwszy dom. Swój. Mocno już ukochany. Nie każdy tak bardzo przywiązuje się do miejsc, a i priorytety ludzie mają w życiu różne. Ja wiem, że kompletnie nie nadaję się do życia w tymczasowości, w wynajętym, w "nie takim". Po prostu nie! Potrzebny mi dom, w którym czuję się bezpiecznie i swojo. I po pięciu latach życia w takim właśnie, muszę się już przenosić.

TAM to naprawdę niewielkie miasto, w którym, z całą sympatią do jego mieszkańców i podziwem dla pięknych terenów, umarłabym. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam więc czwartego września, po telefonie od Męża Krzysztowa, było rzucenie się w wyszukiwarkę nieruchomości z pytaniem "czy tam w ogóle jest gdzie mieszkać?!"

To make a long story short: najsampierw wyszukałam największe w okolicy TAM miasto. Aktualnie mieszkamy w mieście liczącym blisko 200 tys. mieszkańców i będącym częścią aglomeracji, więc jest naprawdę tłoczno, ruchliwie i żywo. 

W naszej nowej rzeczywistości duże miasto to czterdzistotysięczny Ciechanów. Łał. 

Idźmy dalej: mieszkanie co najmniej trzypokojowe, co najmniej dziewięćdziesięciometrowe, najlepiej w kamienicy, a na pewno nie młodsze niż z lat 50-tych ubiegłego wieku, do odświeżenia, adaptacji na potrzeby własne, ale bez rycia wszystkiego i stawiania nowych ścian. Wiecie, cegła, parkiety, stęchlizna, tfu! dusza, takie tam.

Ilość wyników wyszukiwania: 1!

I wtedy, września czwartego, późnym wieczorem wysłałam do kolegi mail z linkiem do ogłoszenia i stwierdzeniem, że "widzę nawet miejsce na kuwety". I chociaż sądziłam, że głębszy risercz przyniesie nam duży wybór i na pewno niełatwo będzie się zdecydować, to właśnie mieszkanie, jedyne spełniające nasze podstawowe wymagania, kupiliśmy.

W stosunku do naszego aktualnego ma kilka zalet, ale też kilka wad. W szczegółach opowiem o tym w następnych wejściach.

Teraz napiszę o jednej wadzie podstawowej:

NIE MIEŚCI SIĘ ONO PRZY JAINTY 8.

I co my teraz zrobimy z blogiem? Jakieś pomysły? Sugestie? Propozycje nie do odrzucenia?
Nowy blog? Zmiana nazwy? Stara nazwa? Ale tu niekonsekwencja mnie wykończy. I chyba dlatego tak długo nie pisałam - jak zwykle, problem z nazewnictwem ;-)

Czekam na Waszą pomoc, jeśli jeszcze tu zbłądzicie!

12 komentarzy:

  1. Fajnie, że jesteś :)
    Ciechanów, wyjdę na niedouka (po skończonej geografii ), ale ... no aż musiałam wyguglać, żeby wiedzieć - gdzie on :o Północ, północny wschód. No i masz nazwę ;P

    Tego bloga zostawiałabym 'ku pamięci' (albo zmieniłabym nazwę, albo...). Są tu ładnie napisane opowiastki, fajne zdjęcia.

    Kartka! :))

    Pozdrawiam serdecznie,
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, ja też bym wolała nie wiedzieć, gdzie leży Ciechanów ;-) Tym bardziej, że od urodzenia jestem raczej "dzieckiem południa". Ale tak sobie tłumaczę, że może te przeprowadzki w górę mapy, to taka moja droga nad morze. A stamtąd już tylko "hop" przez Bałtyk i... Szwecja :-D

      Bloga nie usunę, to na pewno, a do założenia nowego też nie jestem przekonana, bo to zaczynanie od zera, a historia moja trwa już jakiś czas. Muszę się zorientować w kwestii zmiany nazwy, tak od strony organizacyjnej, bo nawet nie wiem czy to możliwe :-)

      Pozdrawiam i fajnie, że tu zaglądasz :-)

      Usuń
    2. Hej Ewa :)
      Popatrz, trochę wywołałam tę geograficzność w w tytule :D Jest fajnie, zgrabnie :)

      'Bałtyk' to moje marzenie (zarówno po tej stronie, jak i tej północnej), zresztą tak jak i Pogórze :D

      Ewo, pisz, tak fajnie się ciebie czyta ....dobrze mi u ciebie :)

      Ściskam,
      A.

      Usuń
    3. Zdecydowanie przyczyniłaś się do dotychczasowych zmian :-) póki co, dobrze mi z nimi.

      Czyli co, za jakiś czas widzimy się po sąsiedzku na wybrzeżu? ;-)

      Usuń
    4. Zdecydowanie przyczyniłaś się do dotychczasowych zmian :-) póki co, dobrze mi z nimi.

      Czyli co, za jakiś czas widzimy się po sąsiedzku na wybrzeżu? ;-)

      Usuń
  2. No nie wiem..., ja bym zmieniała nazwę stopniowo, potem może nawet i bloga. Chwilowo bym dodała "Już nie Jainty 8 " , a potem, potem się zobaczy. Nazwę przyniesie życie w nowym miejscu.
    Też się przywiązuję do miejsc (i nie tylko). A to takie nie na czasie...

    Powodzenia na nowym miejscu!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak miło widzieć nowy post :)
    Myślę, że zakładanie nowego bloga to tak jak spalenie starego pamiętnika. Lepiej zachować continuum i prowadzić go nawet ze starą nazwą, tak czysto z sentymentu.
    Albo zostaw po prostu nazwę w wyszukiwarce a zmień jedynie nazwę pod obrazkiem z kurą :)
    P.S. Życzę rychłej sprzedaży Jainty i szczęścia w nowym TAM domu :)

    Pozdrawiam,
    Ewelina

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomogłyście mi podjąć decyzję. Na razie zmiany są drobne, zobaczymy jak to się sprawdzi :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. "TAM" nie jest tak źle :) Rodowita Warmianka 9 lat temu nie umarła i nawet odnalazła trochę więcej plusów przeprowadzki :-)
    Pozdrawiam K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dlaczego ja tu nie widzę jeszcze skrupulatnie sporządzonej listy tych zalet? Bardzo mi się przyda wsparcie ;-)

      A zdradzisz, gdzie konkretnie TAM? Tzn. jaka miejscowość? Bo ja w poście mam na myśli bardzo konkretne TAM, w którym pracuje Mąż Krzysztof, jakieś 25 km od Ciechanowa :-)

      Usuń
  6. Właśnie TAM gdzie pracuje Mąż Krzysztof tak źle nie jest. A w Ciechanowie widzę nawet kilka plusów więcej ;) Ewo eM głowa do góry i zapraszam na turnus zapoznawczy ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, no tak, TAM ma swoich szpiegów ;-)

      Trzymam za słowo z tym turnusem zapoznawczym. A i ja mam nadzieję, że uda nam się zorganizować jakąś parapetówkę przy czipsach i koli (bo wiadomo - ja nie gotuję ;-), zanim nam wzrośnie liczba osób w gospodarstwie domowym :-)

      Usuń