sobota, 21 lipca 2012

Jainty 8 - tytułem wstępu.



Jainty 8 (czyt. Janty 8) to miejsce, które wybraliśmy z Konkubentem na wicie naszego gniazda.

Gniazdo to mieści się na drugim piętrze kamienicy (świętującej w tym roku sto trzydzieste urodziny).
Kamienica mieści się w samiuteńkim centrum miasta.
Miasto mieści się na Śląsku.
A Śląsk mieści się… no wiadomo :-)

Gniazdo zakupiliśmy w stanie jak poniżej:

salon
sypialnia

tzw. pokój narożny - na razie pełniący rolę graciarni/warsztatu/suszarni etc.


Właściwie nie wyglądało najgorzej, zwłaszcza na pierwszy rzut oka. Część prac remontowych (podłogi, ogrzewanie, okna) została przeprowadzona przez poprzedniego właściciela, więc nie trzeba było ryć wszystkiego.

Były jednak dwa wyjątkowe kwiatki.

Kuchnia…

…i urzekająca nade wszystko łazienka :-)

Koczowaliśmy w tych warunkach zdecydowanie dłużej niż zamierzaliśmy. Okazało się bowiem, że uzyskanie zgody na wykonanie pewnych prac w budynku zabytkowym jest absurdalnie trudne. 

Przeżyliśmy kilka scen niczym z Kafki, błądząc od biura do biura, ale ostatecznie zgody zostały wydane!

Remont, który zaplanowany był na dokładnie miesiąc trwał dokładnie dwa - chyba nikt, kto kiedykolwiek coś remontował nie jest zaskoczony :-) My byliśmy.

Przetrwanie w stanie remontu okazało się być survivalem i sądzę, że gdybyśmy zdecydowali się to filmować, Bear Grylls straciłby czas antenowy. Właściwie cały remont przeżyliśmy na łóżku (a raczej barłogu na ten czas), które stanowiło wyspę pośród gniewnych fal prac remontowych. Na samo wspomnienie dostaję gęsiej skórki. Nawet kot był matowy i na dwa miesiące zmienił kolor. Ale był to chyba najszczęśliwszy okres w jej kocim życiu, bo miała ludzi pod łapą 24 h na dobę i mogła bardzo skrupulatnie pilnować wszelkich prowadzonych przez ekipę prac.

Efektem całego przedsięwzięcia są 4 wyremontowane pomieszczenia z 7 posiadanych.
Nietknięta została komórka (nieuwieczniona na zdjęciach) i pokój narożny, a sypialnię odświeżaliśmy "temi ręcami" jakiś czas temu. Na wszystko przyjdzie pora...

Jak to po remoncie - niedoróbek mnóstwo, rzeczy do wymiany mnóstwo, prac do skończenia mnóstwo, ale jest już całkiem przyjemnie i można się mościć.

I właśnie do podglądania naszych wysiłków w tym zakresie Was tu serdecznie zapraszam :-)

P.S. Zdjęcia (poza tym z nieudaną poduszką) pochodzą ze stron pośredników nieruchomości. Takie właśnie obrazy skłoniły nas do odwiedzenia tego mieszkania po raz pierwszy. Ale bądźmy szczerzy - home staging w najlepszym wydaniu to nie był :-)

8 komentarzy:

  1. Sis! Dobrze, że uświadomiłaś mnie że nazwę Waszej ulicy się "Janty" bo ja cały czas czytałam "Jainty" i tak ciężko mi to szło:)

    P.S. Dlaczemu poduszka jest nieudana? hmmmm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jesteś jedyna, Polin, ciągle z tym problem jest.
      -Adres?
      -Janty osiem. Janty przez 'i'.
      I nikt nie wie, gdzie to 'i' wstawić :-D Toteż było już Ianty, Jańty, Janity.

      A za porażkę przy poduszce winę ponosi jeden z trzech czynników: tkanina, wydruk albo rozpuszczalnik :-D obstawiam tkaninę. Następne będą bardziej udane.

      Usuń
  2. Home staging może i nie ;)ale cóż za potencjał ma to miejsce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się tylko mogę cieszyć, że pośrednicy nie uwypuklili walorów tego mieszkania, bo albo by nam je ktoś sprzątnął sprzed nosa, albo kosztowałoby +20% :-)

      Ale prawda jest taka, że na żywo wyglądało gorzej niż na zdjęciach. Właścicielowi należał się tytuł Master of Dirt.

      Usuń
  3. Witam serdecznie...bardzo chętnie będę obserwować Wasze z zmagania z wiciem gniazdka, gdyz mam marzenie mieć i swoje, póki co jest wynajmowane;( Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że będziesz zaglądać :-)

      a swoje wynajmowane gniazdko oswoiłaś w 100%, więc z własnym będzie jeszcze lepiej :-)

      Usuń
  4. A ja tak oglądam fotki i powiem ci, że pokój narożny idealnie nadaje się na jadalnię ... jasny, słoneczny ... :)))
    Może to też być ciekawe miejsce do pracy :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, to najjaśniejsze pomieszczenie w mieszkaniu, z racji czterech okien i idealnie nadawałoby się na gabinet/pracownię.
      Ale ponieważ pokoje są tylko trzy, ten jest zarezerwowany dla potencjalnego potomstwa, bo konkubent upiera się, że komórka bez okna nie nada się do wychowywania dziatek ;-)

      Usuń