piątek, 25 lipca 2014

Gabinet vol.1 - robótki ręczne.

Od początku wiedziałam, że w gabinecie/biurze koniecznie musi się znaleźć kilka konkretnych elementów.

Jednym z takich elementów była tablica. Tablica, do której można przypiąć różne notatki, zdjęcia, inne inspirujące obiekty płaskie.

W pierwszej chwili myślałam o pomalowaniu fragmentu ściany farbami magnetyczną i tablicową, ale prawda jest taka, że nie do końca wiedziałam, czy mój małżonek korzysta w pracy z takiej tablicy. Nie chciałam więc, 'upiększyć' wnętrza tak modnym ostatnio elementem wystroju tylko po to, żeby przekonać się, że jest bezużyteczny.

Zaczęłam się więc zastanawiać, czym taką tablicę zastąpić. Długo, długo, dłuuuugo nie wiedziałam co z tym fragmentem ściany zrobić.

W końcu stwierdziłam, że proste rozwiązania są najlepsze i postanowiłam powiesić tu linkę do zasłon Dignitet z Ikei i na niej powiesić żabki i przyczepić zdjęcia. Ale pomysł ewoluował. Linka linką, ale może elementy, które mocuje się do ściany mogłabym zastąpić jakąś częścią rowerową? Popędziłam więc do komórki, zwanej też stajnią, w której mieszkają Wszystkie Rowery Męża Krzysztofa i jęłam dokonywać oględzin. I w czasie tychże oględzin, pomysł ewoluował ponownie - to nie elementy mocujące, a samą linkę zastąpię częścią rowerową - łańcuchem!





>>>Tu przedstawić muszę nową 'osobę dramatu' - mego drogiego przyjaciela z dzieciństwa, Pana S.
Pan S. jest osobą wielce twórczą i absolutnym pasjonatem majsterkowania. Ok. 20% jego projektów kończy się nawet względnym powodzeniem ;-) Razem ze swoją partnerką, Panią M., bardzo mi pomagał przy moich gabinetowych wymysłach. <<<

Po raz kolejny złapałam więc za telefon i dzwonię do S., przedstawiając mu swój pomysł, a w odpowiedzi słyszę: Wiesz, że jesteś genialna? Łańcuchy można łączyć ze sobą w nieskończoność!

Mnie to wcale nie ucieszyło, bo ja planowałam zrobić jedną, biedną linewkę. On miał tylko opracować sposób jej zamocowania, a po takiej rewelacji znowu musiałam się zastanawiać, jak bardzo pociągnąć ten pomysł z łączeniem łańcucha.

Oszczędzę Wam historii, jak przez trzy dni, przy użyciu taśmy malarskiej, zdjęć z beznadziejnego avanti, excela i worda usiłowałam podjąć decyzję, w każdym razie po kilku nieprzespanych nocach, stworzyłam taki oto profesjonalny projekt:


Byłam przekonana, że łańcuchy będę musiała zakupić, jednak na szczęście S. zna właściciela sklepu i serwisu rowerowego, który na swym zapleczu skrywał cały basen zużytych łańcuchów (sam w wolnych chwilach je czyścił i robił sobie 'zasłonkę' na drzwi, taką, jakie kiedyś robione były z drewnianych koralików :-). Drewnianym patykiem wyłowiliśmy łańcuchy, niczym jakieś węgorze, w ilości wystarczającej i popędziliśmy je czyścić.

Zębatki pojawiły się w mej głowie na dzień przed montażem (bo właśnie tyle mieliśmy na wstawienie i zamontowanie wszystkiego - jedno środowe popołudnie), ale na szczęście też udało się je bez problemu zdobyć drogą inną, niż droga kupna (nie, nie poprzez kradzież!).

Na podstawie ww. szkicu, po godzinach pocenia się, sprejowania metalowych elementów i przyswajania zupełnie nowych przekleństw, na ścianie stworzyliśmy to:


Nieskromnie przyznam, że mnie urzeka i ten akurat pomysł jest całkowicie autorski i inspirowany wyłączne mym cierpieniem podczas opracowywania planu zagospodarowania ściany :-)

>>>Funny story: Stoimy z S. w Castoramie i oglądamy śruby, które będą wkręcone w ścianę. S. zachęca mnie do wyboru "bardziej estetycznych śrubek" (Serio? Bardziej estetyczne łebki śrub?), wskazując to na te, to na tamte. Kiedy na jedną z propozycji odkrzyknęłam, że te śruby nie mogą być takie miedziane, muszą być srebrne, z autentyczną urazą odpowiedział: One nie są miedziane. One są galwanizowane.
Faceci ;-) <<<


Kolejny element wykonany ręcznie, przez Pana S., był już inspirowany (mocno inspirowany) zdjęciem znalezionym gdzieś w sieci.

Co z tego, że 21-szy wiek, co z tego, że wszystko laptopem, ipadem, smartfonem i telepatią? Każde biuro musi mieć biurko. A każde biurko musi mieć organizer na biurowe akcesoria!


Kiedy więc natknęłam się na cudny, industrialny organizer w intersieci, wykonałam kolejny z wielu telefonów do S.: eeeeeeeS., a coś takiego to pewnie bardzo trudno zrobić, co?

Przy mojej następnej wizycie u M. i S. zobaczyłam już w ich piwnicy pocięte fragmenty profili stalowych :-) jak przy puzzlach, przestawiałam rurki, dokładałam, odejmowałam, w końcu stworzyłam obraz wg mnie idealny, a S. wszystko pięknie zespawał i wykończył.



I chociaż do ostatnich chwil było bardzo nerwowo, a Pan S. twierdził, że chyba wyjdzie z tego 'kupa', to efekt końcowy podbił moje serce.


Może zrobimy z tego jakiś biznes? :-) Tylko najpierw musiałabym zorganizować duży zapas środków uspokajających dla S.

To tyle, jeśli chodzi o nasze prace z zakresu metaloplastyki. Do zobaczenia w kolejnej części gabinetowej sagi.


5 komentarzy:

  1. Wspaniałe to!! Naprawdę brak słów! podziwiam Twą pomysłowość i oczywiście wykonanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten organizer, no to jest genialne! :O Albo mi coś takiego sprzedasz, albo będę musiała podrabiać.
    Łańcuch też super. Od roku kombinuję gdzie wstawić koła zębate (wymyśliłam, że wyprodukuję zegar...), a tu proszę. Ale tego już zrzynać nie będę, wstyd :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ zrzynaj do woli, a nuż wyjdzie Ci fajniej :-)

      A z czego masz te koła zębate? Może można to jakoś ugryźć z jakiejś innej strony.
      To czego ja się najbardziej bałam, a o co moim zdaniem nietrudno, to żeby kicz nie wyszedł z tych 'przemysłowych' akcesoriów.

      Ja bym się jeszcze z zegarem wstrzymała na Twoim miejscu ;-)

      A co do organizera... Nie wiem, czy S. przeżyłby jeszcze jedno podejście. Ale mogę zapytać, prostowniki pewnie gdzieś leżą :-)

      Usuń
    2. Jeszcze nie mam, mam tylko pragnienie posiadania. Uznałam, że dopóki nie wiem co konkretnie chcę zrobić to nie ma sensu kupować, bo pewnie kupię nie to czego potrzebuję.
      To fakt, o kicz bardzo łatwo :(

      Poniosę również koszt Hydroksyzyny!

      Usuń
    3. Zanim zaczniemy z S. zarobkowanie dzięki zerżniętemu z sieci pomysłowi, musimy go dopracować - póki co stal nie jest niczem zabezpieczona, więc gwarancji możemy udzielić na max. 48 h, później może rdzewieć :-D ale znajdziemy coś co stal zabezpieczy, ale jednocześnie nie odejmie jej surowości.

      Koszty, jak koszty, ale niepokoi mnie dlaczego masz do hydroxyzinum dostęp :-P

      Usuń